Maj upłynął mi przy dwóch grach planszowych. Przedpremierowo pograłem dużo w Herosów Adama Kwapińskiego, a beta-testowo wymęczyłem Stawkę większa niż życie. O obydwu tytułach będziecie mogli dowiedzieć się więcej w tym numerze, jednak zanim sięgniecie do recenzji, chciałbym podzielić się z wami pewną uwagą natury ogólnej. Miesiąc temu narzekałem we wstępniaku (a Piotr Stankiewicz w felietonie), że rynek gier planszowych się nasycił i nie ma już na nim zbyt dużo miejsca na kolejne tytuły, które zalegają później na sklepowych półkach. To oczywiście prawda, ale obowiązuje ona w odniesieniu do gier, które do upadłego starają się kopiować znane i lubiane rozwiązania. Od czasu do czasu oczywiście dorzucają do nich coś nowego, ale widziałem (i sam napisałem) zbyt wiele recenzji zawierających stwierdzenia w stylu: „jest to rozwiązanie zaczerpnięte z tytułu X”. Na szczęście pojawiają się jeszcze na rynku takie gry, jak Herosi i Stawka. Niby już gdzieś te mechanizmy widzieliśmy, niby w coś podobnego już graliśmy, ale... I właśnie to „ale” robi robotę, a wydawca nie nadąża z kolejnymi dodrukami. Czasami jest to szata graficzna, czasami fajnie zazębiające się mechanizmy, zdecydowanie rzadziej coś zupełnie nowego. Jedno jest jednak pewne – te gry mają w sobie po prostu to coś, co każe do nich wracać. Fajnie jest czasem wyłuskać je z morza przeciętności, a jeszcze lepiej samemu zaprojektować. Szkoda tylko, że to drugie jest o wiele trudniejsze.
Do zobaczenia za miesiąc!